


Jeśli miałbym przyporządkować koszulę w kratę do jakiegoś
jednego , określonego trendu w modzie , jednej epoki historycznej – to miałbym
z tym poważny problem. Upodobali ją sobie , ci wspaniali mężczyźni , którzy w
XIX wieku na Dzikim Zachodzie, za pomocą rewolweru , lassa bądź pługa (w
zależności od upodobań) , kładli zręby i podwaliny pod raczkującą , amerykańską
demokrację. Nie wiem dlaczego upodobali sobie kratę , być może dlatego , że na
koszulach , o intensywnym wzorze , nie widać było za bardzo brudu , a jak powszechnie
wiadomo , higiena nie była mocną stroną kumpli Jessie Jamesa. Tamte koszule ,
jakbyśmy dziś powiedzieli , były w stylu „slim” , i charakteryzowały się
charakterystycznymi , trójkątnymi
zaszewkami na kołnierzyku. Do dziś z upodobaniem , modzie tej hołdują
artyści country i co bardziej zachowawczy fani tej muzyki.
Kraciaste koszule upodobali sobie również warszawscy apasze
, czyli młodzieńcy z robotniczych dzielnic , którzy bardziej byli zaznajomieni
z paragrafami , ówcześnie obowiązującego Kodeksu Karnego i kratami na
Rakowieckiej, niż z kanonami mody.
Mniej więcej w tym samym czasie, o czym , zapewne ci chłopcy nie mieli pojęcia, w roku 1924 powstała najsłynniejsza krata świata "haymarket
check", wprowadzona przez firmę Burberry. Na początku wykorzystywano ten
wzór w podszewkach do płaszczy , a następnie „wywędrował” on na koszule,
szaliki, parasole i do tej pory jest znakiem firmowym tej szacownej marki.
Współczesna krata , zawdzięcza swoją popularność Vivienne Westwood (np. lolekcja Anglomania), która spopularyzowała ten wzór, wśród zrewoltowanej , punkowej młodzieży w latach siedemdziesiątych.
Moja przygoda z kraciastymi koszulami zaczęła się na
początku lat dziewięćdziesiątych. Wtedy, ja i moi koledzy przeżyliśmy silny
kryzys własnych osobowości – wszyscy chcieliśmy być jak Kurt Cobain.
Przejawiało się to między innym tym , że zaczęliśmy zapuszczać włosy , nie
myliśmy ich , co bardziej ambitni zaczęli się uczyć gry na gitarze ; to MY , a
nie Wojewódzki spopularyzowaliśmy wtedy obuwie zwane trampkami , no i
oczywiście….masowo jeździliśmy pod Pałac Kultury , gdzie wówczas istniał
największy bazar Europy , gdzie zaopatrywaliśmy się hurtowo w koszule w
czerwono-czarną kratę , takie jak
upodobał sobie ON. Myślę , że kilku handlarzy kraciastymi koszulami , dorobiło
się wtedy na nas, ówczesnych licealistach, sporych majątków.
Koszula w kratę trafiła już do klasyki mody męskiej, ale
wbrew pozorom nie należy do łatwego elementu garderoby , jak zresztą wszystkie
ubrania o intensywnym i charakterystycznym wzorze. Zanim zdecydujemy się na zakup takiej
koszuli , odłóżmy sentymenty z wczesnej młodości , i dobierzmy wzór , rodzaj i
wielkość kraty , stosownie do naszego wzrostu i ,i rodzaju sylwetki.
Niscy mężczyźni powinni
unikać kratki w rozmiarze XXL. Taki duży wzór poszerzy , „przytłoczy” i
optycznie skróci sylwetkę. Drobna kratka o symetrycznych wzorach optycznie nas
wyszczupli. Osobiście polecałbym kratkę
typu gingham zwana też kratką vichy.
Natomiast jeśli macie szczupłą budowę ciała i jesteście
wysocy -flanelowa koszula z dużą kratą o kontrastowych kolorach , jest dla was.
Koszula w kratę może być również noszona w wersji bardziej
eleganckiej , aczkolwiek na pewno nie oficjalnej. Np. możemy zestawić ją z marynarką i jeansami. W takim outficie , bez
względu na rodzaj sylwetki , polecałbym raczej drobniejszy wzór kraty.
Zwłaszcza jeśli do takiej stylizacji, będziemy chcieli założyć krawat ,
ponieważ w dobieraniu go panuje jedna zasada: jeśli jest to krawat z jakimś wzorem , to wzór na nim musi być
większy niż ten na koszuli. Zakładamy go
jako uwieńczenie naszej stylizacji , coś co ma przyciągać uwagę , a nie ginąć
na zbyt intensywnym tle. Jeśli natomiast zdecydujemy się na krawat jednolity
, to dobrze byłoby dopasować jego kolor do koloru kraty naszej koszuli.
Krzysztof Łoszewski w swojej książce „Dress code. Tajemnice
męskiej elegancji” napisał: „Zasady dress
code’u dokładnie określają kolor koszuli akceptowany w sytuacjach zawodowych.
Dla wielu firm liczą się tylko: biały, écru (tzn. złamana biel), jasnoniebieski
i bladoszary. Przede wszystkim jednobarwne, ale akceptuje się również drobne,
delikatne prążki. W pewnych instytucjach zabronione są kratki, bez względu na
ich wielkość, intensywność lub łagodność kolorów. Koszula w kratę kojarzona
jest z weekendem i sportem. Nie traktuje się jej poważnie. Grube i ciemne pasy
- wszystko jedno czy niebieskie, szare czy czarne - oceniane jako zbyt
agresywne: rozpraszają uwagę tego, do kogo się zwracamy. Dlatego jednobarwne
koszule są najlepsze.”
Więc zanim zdecydujecie się do nowej pracy , założyć koszulę
w kratę lub kratkę , upewnijcie się najpierw czy wasz szef to były punk ,
ewentualnie czy przy automacie z kawą nuci „Smell like teen spirit” , w
przeciwnym wypadku wasze szanse na awans maleją.
thestyleking.com,thearmoury.tumblr.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz