sobota, 30 marca 2013

Męskie bransoletki

Czy facetowi wypada nosić biżuterię? To pytanie od lat krąży po rozmaitych forach internetowych ,rozbudza dyskusję i tak naprawdę chyba nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Bardziej konserwatywni mężczyźni uważają , że jedyną dozwoloną biżuteria dla panów jest zegarek i ślubna obrączka (nikt już chyba nie upiera się przy rodowym sygnecie , nawet jeśli mamy prawo do jego noszenia) , a noszenie innej biżuterii to przejaw próżności , z kolei  inni wykazują się większą tolerancją , jeżeli chodzi o ten rodzaj dodatków dla mężczyzn.
Niestety, będąc w zeszłym roku na wakacjach zauważyłem , że najpopularniejszym elementem biżuterii wśród naszych rodaków jest  łańcuszek na szyi i ciężki „kajdan” na ręku , rodem z końca lat osiemdziesiątych , kiedy to przedstawiciele nowopowstającej klasy średniej , postanowili manifestować swój podnoszący się status życiowy za pomocą zewnętrznych oznak w postaci złotych łańcuchów , które wieszali sobie gdzie popadnie . Im większy , tym lepszy. Być może „moda” ta przeminie kiedyś , tak jak białe skarpetki , ale niestety póki co trzyma się mocno , co szczególnie widoczne jest w okresie wakacyjnym , od plaż Hurghady po Łebę. Człowiek zamawiający w plażowym barze „two coffees”  ze złotym „kajdanem” na ręku , tudzież łańcuchem na szyi – często opatrzonym emblematem pokazującym przynależność do określonej wspólnoty religijnej, to niemalże w 100% Polak. Albo Włoch. Ale z reguły Włosi wybierają inne destynacje wakacyjne , więc prawie na pewno Polak. I zanim ktoś rzuci we mnie kamieniem , niech zastanowi się najpierw , czy nie ma w tym odrobiny prawdy. A potem niech rzuca….



sobota, 23 marca 2013

Camo

Moja przygoda z moro (czy też camo , od słowa camouflage) , zaczęła się jakieś 25 lat temu. Nie pamiętam w jakich okolicznościach , nie pamiętam od kogo, dostałem wymarzone spodnie moro. Oczywiście nie był to fason i wzór  znany z bardzo popularnych  wówczas amerykańskich  filmów o wojnie w Wietnamie , ani nawet nie przypominał obecnie obowiązującego, w prawie wszystkich armiach świata,  wzoru maskującego. Były to zwyczajne spodnie moro jakie nosili wówczas żołnierze Ludowego Wojska Polskiego lub wiarusy z niezbyt chlubnie zapisanej na kartach naszej historii , formacji zwanej w skrócie ZOMO (młodszych czytelników odsyłam do Wikipedii). Niemniej jednak, w naszym kraju , w drugiej połowie lat osiemdziesiątych spodnie moro to był szyk! Z noszeniem owych spodni wiązało się jednak , prawdziwe lub wyimaginowane ryzyko. Jak głosiła stugębna plotka , która krążyła wtedy wśród moich kolegów , jeśli w tego typu odzieży złapał cię na ulicy patrol milicji , kazali ściągać ci ten element garderoby , konfiskowali ,a nawet można było gratis dostać parę pał. Jak było naprawdę , do dziś nie wiem , aczkolwiek dreszczyk emocji był , gdy wychodziło się tak wystrojonym „na miasto”. Ustrój przeminął , my dorośliśmy , moda na moro przeminęła….
Jeszcze do niedawna , odzież w stylu camo można było kupić tylko w wyspecjalizowanych sklepach dla myśliwych , na stronach dla miłośników survivalu , a na ulicach lansowali ten trend . długowłosi fani heavy metalu (spodnie moro+martensy). Oczywiście moda na militaria w modzie męskiej trwa od kilku lat (koszule , płaszcze  skrojone w stylu wojskowym , spodnie „bojówki” ) , ale chyba nigdy nie była tak dosłowna i widoczna. Na rynku i w sklepach internetowych możecie kupić kurtki camo , camo-spodnie , camo-buty , camo-torby ,  poszetki , krawaty a nawet parasole.


środa, 20 marca 2013

Kolorowe spodnie

Choć za oknem totalna Alaska , ja swoim postem wybiegam w niedaleka przyszłość.
Jeżeli chodzi o kolorowe ubrania, chyba jestem nieodrodnym synem „tej ziemi”. W mojej szafie , jak pewnie w garderobach większości polskich mężczyzn dominują szarości , czernie , biele a już szczytem ekstrawagancji są musztardowe chinosy lub spodnie w kolorze granatowym. Przez lata opierałem się bardziej intensywnym kolorom , uważając , że bardziej zdecydowane barwy są po prostu „niemęskie”  , kiczowate, a w kolorowych spodniach czułbym się tak samo źle ,jakbym paradował po ulicy nago. A poza tym czy wypada ubierać się kolorowo w kraju, gdzie, jak śpiewał Kazik „zimno i pada” a „lato nie jest tutaj gorące”?
I nagle coś we mnie zaczęło pękać. Pewnego dnia moja żona stwierdziła, że ma dość stonowanych barw, które do tej pory preferowała i oświadczyła mi , że zmienia styl – pierwszym jej krokiem był zakup śliwkowej marynarki. A jednak można! Potem przejrzałem zdjęcia z tegorocznych Tygodni Mody i zauważyłem , wśród męskich, wiosenno-letnich  kolekcji dominują żywe, nasycone , cytrusowe , neonowe kolory: pomarańcze, żółcie , turkusy . Pierwsza moja reakcja: No way! Ale później zacząłem się dość poważnie nad tą opcją zastanawiać. Postanowiłem zacząć od spodni.


niedziela, 17 marca 2013

Granatowa marynarka

Parę miesięcy temu  , czekała mnie rozmowa z Bardzo Ważną Osobą , rozmowa od której mogło wiele zależeć. Po pobieżnej lustracji mojej garderoby stwierdziłem , ze nie mam za bardzo marynarki , która by się nadawała na tę okazję. Jedna zbyt casualowa , druga zbyt mnie opinała , trzecia zbyt wieczorowa. Wybrałem się na tournée po sklepach , czego bardzo nie lubię , gdy szukam czegoś konkretnego. Po przymierzeniu kilkunastu marynarek o różnych wzorach i fasonach , zdecydowałem się na klasyczną granatową. I choć do spotkania z BWO nie doszło , a ja zostałem z marynarką jak Himilsbach z angielskim, to swojego wyboru nie żałuję.



sobota, 16 marca 2013

Tweedowa kamizelka

Tweed od lat kojarzy mi się z walijskimi wrzosowiskami , szacownymi profesorami z Oksfordu dwudziestolecia międzywojennego  i stylem pewnego słynnego detektywa z Baker Street. Zdecydowanie nie jest moja ulubiona tkanina , zresztą chyba nie odstaję zbyt bardzo od średniej krajowej – w polskich sklepach bardzo trudno jest dostać tweedowy garnitur czy marynarkę. Czym jest tweed?  Najkrócej to materiał tkany (najczęściej ręcznie) z grubej przędzy wełnianej  o bardzo ścisłej strukturze,  produkowany w Szkocji. W praktyce tweedowe ubrania są  grube , bardzo szorstkie w dotyku ,toporne i dość sztywne w noszeniu , jednak mają swoich zdecydowanych fanów. Tweed występuje w bardzo wielu wzorach i kolorach , ale jeśli w szafach waszych dziadków zachowała się jakaś tweedowa marynarka , to jestem pewien niemal w 90% , że ma ona wzór tzw. jodełki (herringbone). Jeśli nie zamierzacie robić kariery w kręgach angielskiej arystokracji lub nie aplikujecie na stanowisko wykładowcy na jednym ze szkockich uniwersytetów , nie namawiam was na zakup tweedowego zestawu.

Aczkolwiek , może nie do końca odsądzałbym tweed od czci i wiary. Tweedowe garnitury najczęściej występują w postaciach trzyczęściowych. I to właśnie kamizelka jest tą częścią garderoby ,na którą chciałbym zwrócić waszą uwagę. Oczywiście nie namawiam , na kupno trzyczęściowego garnituru , tylko po to , żeby złowić kamizelkę. Takie kamizelki , spokojnie można dostać osobno i to nie tylko w sklepach , które specjalizują się w sprzedaży garniturów , ale również w sieciowych sklepach , gdzie królują  ubrania w stylu casual.

poniedziałek, 11 marca 2013

Zamiast wstępu

Kilka lat temu , w poszukiwaniu własnego stylu , zagłębiłem się w odmęty polskiej blogosfery. Na początku błądziłem po omacku , wystukując w internetową wyszukiwarkę , hasła typu: moda męska , men’s fashion blog , etc. Po przejrzeniu kilkudziesięciu z nich , do dziś zostałem wierny kilku, na które dość często zaglądam. Właścicielom niektórych z nich zabrakło chyba zapału , czasu , pomysłów i zniknęły z wirtualnej rzeczywistości  , inne z  biegiem czasu przekształciły się w regularne mini-portale, mniej lub bardziej wyczerpująco traktujące o modzie męskiej. Nadszedł czas , w moim mniemaniu, dość  odważnej decyzji: dlaczego by , korzystając z doświadczeń własnych i innych,  nie zacząć pisać własnego bloga  na temat dość szeroko pojętego męskiego stylu ? Ale czy wypada 37 – letniemu facetowi pisać o modzie w internecie , podczas gdy znakomita większość modowych bloggerów jest niemal dwa razy młodsza ode mnie a już 90% z nich to dziewczyny? No nie wieeeem...